piątek, 16 lutego 2018

Obraz

Jestem niemym
Samomalującym się obrazem
Do powieszenia na twojej 
Ścianie
Głęboko ukrytej w piwnicach 
Chyba sama nie wiem czyjej duszy

Mówisz mi
Jaki piękny obraz
Och jaki jestem szczęśliwy patrząc na ciebie

Maluję uśmiech
I odchodzisz
Z deszczu trafiam pod rynnę rozpuszczalnika naszych farb

Czy kiedykolwiek pokażesz mnie światu
Czy zawsze będziemy spotykać się w blasku lichej świecy
Czy zawsze będę malować ten niemy
Martwy uśmiech

Czy obraz ma prawo być i mówić 
Czy to tak wypada
Pokazać światu co nazywasz życiem
A czy to tak wypada
Zabijać siebie w imię tej miłości

W snach widzę gruzy walące w moje ramy
Rwące płótno na kawałki
Cóż pozostanie z naszego domu
Gdzie dane mi znać tylko surowy tynk
I spękany od tupotu pleśniejący w rogu strop

Z każdym pożegnaniem przypalasz mnie świecą całując drewniane czoło
Pozostaje nadać mi tytuł
Choć i on się spopieli


*
Chyba się obudziłam z tego przeklętego letargu niepisanja.