piątek, 15 sierpnia 2014

Koniec Początku i początek początku

- Panie Creator! Proszę poczekać!- zawołałem resztką tchu za Szefem znikającym właśnie w windzie. Przyśpieszyłem bieg (dzienny przelot już wykorzystałem, moje skrzydła zwisały smutno na plecach). Szef na szczęście zwrócił na mnie uwagę i przytrzymał drzwi piętrolotu.
- Witam ponownie panie Hermes. Jakieś nowości?- zapytał z błyskiem w oku.
- I to jakie. To na co pan tak długo czekał! Góra trzy ziemskie księżyczki i koniec ludzi. Tyle, że ta ostatnia sama się w trumnie nie zapuszkuje. Depesze  jej jakąś czy kogoś posłać? Sam bym się chętnie wybrał. Ostatnio byłem niżej jak Marysia z Józkiem ta utknęli. Dwa tysiące i trzydzieści ziemskich piruetów temu!
- Nie Gabryś, zostajesz. Ona sobie da radę, a mi cię trzeba tutaj. Słuchaj wiadomość super, leć wyjmij ze skarbca teczkę z numerem 2033#Godsend8+ i roześlij polecenia, tam wszystko jest napisane co komu i jak. I podeślij mi Michała do biura.
„ Oho, Michaś jedzie na wierch. Zaczyna się!” – pomyślałem i podekscytowany wysiadłem z windy

***
- Szefie?
- Michał? Chodź, chodź. Musimy pogadać. W końcu odpowiem na te twoje pytania.
- Zaczyna się? Tato? Powiedz, że się zaczyna.- spojrzał na mnie bystro, szybko, ciekawie.
- Oj Michaś, taki duży z ciebie Archanioł a jeszcze się na rzeź nie napatrzyłeś? Ale zgadłeś, Początek jest tuż przed nami.

***

- Czyli z miliarda ziemskich cmentarzy, z septylionów trumien i kurhanów wyfruną Anioły?- zapytał wytrzeszczając błękitne oczy.
- Dokładnie tak. Ale nie ze wszystkich. Selekcja, sam rozumiesz. Kto przestrzegał prawa za życia i szkolił się na mojego żołnierza powstanie jako Anioł. Wszyscy mieli wybór: my albo Smażalnia. Frytki odrodzą się jako wilczury, demony lub czorty różnej rangi.
- A skremowani? Przecież nie mają już ciała. Czy ich dusze przed przeobrażeniem nie uleciały bezpowrotnie?
- Są trochę jak feniksy, lubią ogień, tak to ujmijmy. To nasza najlepsza broń.- orzekłem z dumą.
- Co to znaczy?
- Wyklują się tu z jaj jako potężne Gryfnioły. W odpowiednim momencie wejdą do Świętego Płomienia Ducha i pojawią się w paleniskach Jehowy. Jestem pewny, że aż upuści kociołek  grochówki, gdy Joanna d’Arc zjawi się w jego komnacie z Promieniem, który specjalnie dla jej delikatnej rączki wyciosałem z rdzenia słonecznego.- zaśmiałem się wyobrażając sobie całą sytuację.
- Jaką liczbą Gryfniołów będziemy dysponować? I co z tymi co woleli pójść na Frytki?- zmarszczył czoło mój główny dowódca.
- Frytki się nie wyklują. Są ładunkami wybuchowymi. Bezwolnymi, ale czorty wygrzebią je ze swoich ognisk. Sposób zapalenia jak u nitrogliceryny tylko efekty dość słabe. Co do liczności, to mamy wystarczająco Gryfniołów by z każdego paleniska w Smażalni wyszła pełna grupa.

***

Szkolenia rozpoczęto natychmiast, wszyscy sprytni, święci i męczennicy zostali mianowani na wyższych rangą i mieli (każdy) po pełnej jednostce.

***

Patrzyłem jak Cheruby uwijają się przy organizacji dodatkowych szkoleń. W końcu nadszedł Początek, bez Jehowy.
„Dawno, bo cztery czy pieć trylionów piruetów ziemskich temu niechcący spowodowałem wybuch. Byłem młody. Próbowałem pozbyć się mojej ciemnej strony. Tak powstał Jehowa. A ja Jahwe, doznałem roztrzasku na trzy oblicza. Ponieważ wybuch zabił wszystkich bogów dostałem ich moc i byt jako oblicze Ducha. Oblicze Ojca to moc i byt mojego Stwórcy: Czasu. Ostatnie oblicze to mój własny byt jako Losu. Ja Jestem. Jestem Losem. Jestem Jahwe Creator. Mój bliźniaczy byt Jehowa chce skraść moc i byty, które posiadam by otworzyć przejście do równoległej rzeczywistości. A to oznacza zagładę istot, które rzekłem, planety, którą rzekłem. Swiata, który powstał na jedno moje Słowo.
W równoległej rzeczywistości druga połowa bytu Jehowy jest Wszechwładcą i więzi resztę mnie. Łącząc się w cały byt zyska wystarczająco mocy by unicestwić Prawdę. Dlatego muszę zwyciężyć go tu i po drugiej stronie lustra. A gdy to zrobię bramy Edenu ponownie się otworzą a byty wewnątrz mnie odzyskają wolność i boskość. Może wtedy opowiedzą mi, co było przedtem. Przede mną.”
Wróciłem do biura, spisywać strategię. Ostatnia wojna.

***

„Drzewo Poznania Dobra i Zła”
Drzewo owocujące, w którym zamknięto ciemne strony boskich bytów, oprócz Czasu który ulokował się w Jehowie zaraz po wybuchu.
Po zjedzeniu jabłka Ewa rozpoczęła Wielki Test Woli ludzkości. Zakodował się w DNA jej i jej dzieci.
Po zjedzeniu jabłka Adam rozpoczął  Wielki Test Woli ludzkości. Zakodował się w DNA jego i jego dzieci.

***

„Jehowa Destructor”
Zła część bytu Jahwe. Posiada jednakową wartość mocy, dlatego wojnę Dobra i Zła rozstrzygną ludzie.*
Jehowa spłodził Słowem syna:  Kłamstwo.

*Dokładniej ich duchowe byty po ukończeniu osobistych Testów Woli.

***

Ugryzła wręcz łapczywie. Sok owocu ściekł z jej ust po brodzie, a całe ciało przeszył elektryczny ból, który zakodował każdą komórkę. Podała owoc mężowi.

To był początek Końca.

***

Wbiła Promień celnie. Wzięła go nie z zaskoczenia.

Miał do niej słabość, a ona była piękna. Na jej widok, jako Gryfnioła, aż upuścił kociołek i choć rozlana zupa parzyła go w kopyta przywołując do realnego stanu rzeczywistości- on uległ jej jaśnieniu. Jednocześnie fascynowała go jako niewinny byt, ale wyobraźnię drażniła wizja Johanny w równoległej rzeczywistości. Wiedział, że musi uciekać, wołać po kogoś, ale nie mógł się poruszyć. Wyszeptał jej imie i ciężko opadł na kolana. A ona wbiła Promień celnie, dokładnie w punkt zespolenia. Trucizna z jego żył trysnęła jej prosto w twarz, ściekając niczym sok zakazanego owocu.
Jego byt wciąż klęczał w zupi, oczy zastygły zaszklone. A Promień aż poczerniał od trucizny w której został zanurzony.
- Mój syn mnie pomści.- wycharczał. I zamilkł. Na zawsze.

To był początek. Początek Wieczności. Bez Jehowy. Koniec Zła.


__________________________
Krótkie, słabe. Ciekawe czy podchodzi pod bluźnierstwo? Jeśli tak, to nieumyślnie.