Monolog o Księżycu
Kochany, opowiem Ci dziś
czym jest Księżyc
Bez Słońca
cichą
samotną
zagubioną w ciemności Wszechświata
skałą
do płaczu
do wyrywania włosów
krzyków do lustra
i strachem przed zamknięciem oczu
tlenu jej zbyt mało by móc oddychać
postawić na niej stopę ciężko
a jej pył smakuje potem
łzą
świeżo zakrzepłą krwią
Widzisz Kochany, Księżyc jest niczym.
Ot, kamyczek
siedem całych i trzy dziesiąte tryliardów twoja głowa
Jest pięknym kamyczkiem mówisz,
piękniejszym od Twej zacnej skroni.
Zwróć uwagę, jest tak tylko gdy iskrzy się w Słońcu
Widzisz go tylko gdy iskrzy się w Słońcu
bez niego jest niemal niczym
niemal nie istnieje
W promieniach zachwyca.
Pytasz, dlaczego tak nagle rozmawiamy o Księżycu?
W naszym układzie
Ja iskrzę się Tobą, Kochany.
_________________________________________________________________________
All the pretty stars shine for you, My Love....
Nie wiem, czy jakikolwiek komentarz jest tu potrzebny. Po prostu odkrywam jak miłość zmienia i mnie i Wszechświat.
Cztery miesiące minęły a mój punkt widzenia nie przestaje mnie zaskakiwać i zachwycać.
No się w końcu doczekałam nowego małego cudu c:
OdpowiedzUsuń:3
UsuńTe słowa się po prostu czuje.
OdpowiedzUsuńZachwycająco piszesz. Tak że szkoda mi, że mnie zabrakło słów, by wyrazić to co Tobie się tu udało wyrazić.
Pozdrawiam