Ubrana w liche listki
Krzewu wstydu i strachu
Który dawno już przysechł w naszym ogrodzie
Stoję przed Tobą
Pozwalam zsunąć z ramion
Tę zieloną sukienkę
Obnażyć moje słowa, obietnice, fobie, nocy sny
Otocz mnie ramionami
Powiedz: jesteś problemem do rozsupłania
Jak liściane niteczki
Jestem zupełnie naga
gdy patrzysz mi w oczy
zielone a wcale jak listki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz