Nie lubię gdy umierają mi ludzie
czuję się rozczarowana sama sobą
i moją niezdolnością w ratowaniu
kogokolwiek przed śmiercią w moich oczach
Twoja dusza wciąż się tu błąka
Przenika skrawki pamięci
Umarłaś mi już tyle
Kiedyś i w piątek-
opłukana gorzką
I umrzesz jeszcze
wiele razy
i zmartwychwstaniesz więcej
Obiecałam kochać Cię zawsze
więc Ci życzę najlepiej,
bo przecież tyle aż, żebyś żyła.
_________________________________
Do drogiej M, za którą tęsknię ale tylko na tyle żeby wspominać. Bo nic więcej dobrego z tego być nie może jako że i nigdy nie było.
Uważajcie komu otwieracie drzwi.
wtorek, 10 listopada 2015
sobota, 7 listopada 2015
Znowu bez tytułu ***
***
Gdybyś chciał wrócić
Gdybyś zatęsknił za domem
To wracaj póki możesz
wracaj
opowiedz mi
Jak tam jest?
Rozejrzyj się dokładnie, każdy drobiazg włóż do oka
Jak tam pachnie?
Weź głęboki oddech, powódź miej w płucach.
Co czujesz przestępując próg?
Uważaj, nie potknij się.
Jak w domu. Domem. Dom.
opowiedz mi,
co to jest
opowiedz mi jak to jest.
____________
Gówno, gówno, gówno.
Gdybyś chciał wrócić
Gdybyś zatęsknił za domem
To wracaj póki możesz
wracaj
opowiedz mi
Jak tam jest?
Rozejrzyj się dokładnie, każdy drobiazg włóż do oka
Jak tam pachnie?
Weź głęboki oddech, powódź miej w płucach.
Co czujesz przestępując próg?
Uważaj, nie potknij się.
Jak w domu. Domem. Dom.
opowiedz mi,
co to jest
opowiedz mi jak to jest.
____________
Gówno, gówno, gówno.
poniedziałek, 14 września 2015
W nienawiści do jedwabiów
W nienawiści do bawełny, lnu
i poliestrów i najleżejszych jedwabiów
Krzywiących mi garb od lat wielu
Zostań moim okryciem
Owijaj się wokół
Pokryj dłońmi każdy mój skrawek
Nie pozwól mi zmarznąć w powiewie oczu świata
Miej mnie tylko dla siebie
i dla pościeli
i poliestrów i najleżejszych jedwabiów
Krzywiących mi garb od lat wielu
Zostań moim okryciem
Owijaj się wokół
Pokryj dłońmi każdy mój skrawek
Nie pozwól mi zmarznąć w powiewie oczu świata
Miej mnie tylko dla siebie
i dla pościeli
wtorek, 11 sierpnia 2015
Śnie spełniony
Tęsknię do Twoich dłoni
Ściśle na mojej duszy
Gdy tylko na krok
Tęsknię za oddechem
Którym ogrzewasz swój
Na mnie szlak
Tęsknię do Ciebie
Pozwól zmrużyć oczy
Jeszcze na chwilę
Zanurzmy się w sobie
Mój najdroższy
najdroższy
Śnie spełniony
Ściśle na mojej duszy
Gdy tylko na krok
Tęsknię za oddechem
Którym ogrzewasz swój
Na mnie szlak
Tęsknię do Ciebie
Pozwól zmrużyć oczy
Jeszcze na chwilę
Zanurzmy się w sobie
Mój najdroższy
najdroższy
Śnie spełniony
środa, 1 lipca 2015
***
***
Krok w krok
ramię w ramię
cegłą po cegiełce
oko w oko
(ty w moje)
spojrzenie za spojrzeniem
wdech po wydechu
uśmiech po łzach
Każdą myślą Cię gonię
każdą ręką
nogą chwytam
każdy uścisk mi drogi
każde przebudzenie radosne
żadna mi sukienka
żadne spodnie i buty
żadne kolie i kolczyki
nic
w życiu mi nie leży
jak
na zawsze Ty.
Krok w krok
ramię w ramię
cegłą po cegiełce
oko w oko
(ty w moje)
spojrzenie za spojrzeniem
wdech po wydechu
uśmiech po łzach
Każdą myślą Cię gonię
każdą ręką
nogą chwytam
każdy uścisk mi drogi
każde przebudzenie radosne
żadna mi sukienka
żadne spodnie i buty
żadne kolie i kolczyki
nic
w życiu mi nie leży
jak
na zawsze Ty.
________________
Już minęło mu parę dni, ale było tyle zawrotu głowy, że nie było kiedy.
Wierszyk, wiadomo, z okazji.
Za Nami, kolejny miesiąc (prawdziwie emocjonujący zresztą) a przed Nami więcej...
A właśnie, jest jeszcze sprawa tytułu. Nie ma go. I nie będzie. Szymborska ma taki fajny utwór, znaczy, jego koncept jest fajny. Według niej- "właściwie każdy wiersz mógłby mieć tytuł Chwila". Jak patrzę na ostatnie 5 miesięcy mojej kulawej amatorskiej twórczości to właściwie każdy wiersz mógłby mieć za tytuł Jego imię, nazwisko, albo po prostu apostrofę "Ty"...
środa, 17 czerwca 2015
"Korzenie"
I
Przy wietrze trzepoczesz skrzydłami
Jakby miał ci on pomóc
Wiecznie gotowe
Wiecznie poderwane do lotu
Wiecznie w stronę Słońca
Pokryte głębokimi bliznami dorastania
W naszym niełatwym do życia świecie
W dole trawy biją ci pokłony
Trzciny szepczą kojące słowa nadziei
Śpiewem dookoła wyśmiewają twoje
Powoli próchniejące marzenia ptaki.
II
Po wiekach udręki
Po wiekach wspinania się wyżej i wyżej
Kiedy już całkiem ziemia zechce cię pochwycić
Przyjdzie człowiek i przerwie to co
Niweczyło twoje próby ucieczki w niebo
Polecisz iskierką
Oddasz ciepło spełnienia marzeń
Chwilę zabłyśniesz wśród gwiazd.
Przy wietrze trzepoczesz skrzydłami
Jakby miał ci on pomóc
Wiecznie gotowe
Wiecznie poderwane do lotu
Wiecznie w stronę Słońca
Pokryte głębokimi bliznami dorastania
W naszym niełatwym do życia świecie
W dole trawy biją ci pokłony
Trzciny szepczą kojące słowa nadziei
Śpiewem dookoła wyśmiewają twoje
Powoli próchniejące marzenia ptaki.
II
Po wiekach udręki
Po wiekach wspinania się wyżej i wyżej
Kiedy już całkiem ziemia zechce cię pochwycić
Przyjdzie człowiek i przerwie to co
Niweczyło twoje próby ucieczki w niebo
Polecisz iskierką
Oddasz ciepło spełnienia marzeń
Chwilę zabłyśniesz wśród gwiazd.
wtorek, 2 czerwca 2015
Monolog o Księżycu
Monolog o Księżycu
Kochany, opowiem Ci dziś
czym jest Księżyc
Bez Słońca
cichą
samotną
zagubioną w ciemności Wszechświata
skałą
do płaczu
do wyrywania włosów
krzyków do lustra
i strachem przed zamknięciem oczu
tlenu jej zbyt mało by móc oddychać
postawić na niej stopę ciężko
a jej pył smakuje potem
łzą
świeżo zakrzepłą krwią
Widzisz Kochany, Księżyc jest niczym.
Ot, kamyczek
siedem całych i trzy dziesiąte tryliardów twoja głowa
Jest pięknym kamyczkiem mówisz,
piękniejszym od Twej zacnej skroni.
Zwróć uwagę, jest tak tylko gdy iskrzy się w Słońcu
Widzisz go tylko gdy iskrzy się w Słońcu
bez niego jest niemal niczym
niemal nie istnieje
W promieniach zachwyca.
Pytasz, dlaczego tak nagle rozmawiamy o Księżycu?
W naszym układzie
Ja iskrzę się Tobą, Kochany.
_________________________________________________________________________
All the pretty stars shine for you, My Love....
Nie wiem, czy jakikolwiek komentarz jest tu potrzebny. Po prostu odkrywam jak miłość zmienia i mnie i Wszechświat.
Cztery miesiące minęły a mój punkt widzenia nie przestaje mnie zaskakiwać i zachwycać.
Kochany, opowiem Ci dziś
czym jest Księżyc
Bez Słońca
cichą
samotną
zagubioną w ciemności Wszechświata
skałą
do płaczu
do wyrywania włosów
krzyków do lustra
i strachem przed zamknięciem oczu
tlenu jej zbyt mało by móc oddychać
postawić na niej stopę ciężko
a jej pył smakuje potem
łzą
świeżo zakrzepłą krwią
Widzisz Kochany, Księżyc jest niczym.
Ot, kamyczek
siedem całych i trzy dziesiąte tryliardów twoja głowa
Jest pięknym kamyczkiem mówisz,
piękniejszym od Twej zacnej skroni.
Zwróć uwagę, jest tak tylko gdy iskrzy się w Słońcu
Widzisz go tylko gdy iskrzy się w Słońcu
bez niego jest niemal niczym
niemal nie istnieje
W promieniach zachwyca.
Pytasz, dlaczego tak nagle rozmawiamy o Księżycu?
W naszym układzie
Ja iskrzę się Tobą, Kochany.
_________________________________________________________________________
All the pretty stars shine for you, My Love....
Nie wiem, czy jakikolwiek komentarz jest tu potrzebny. Po prostu odkrywam jak miłość zmienia i mnie i Wszechświat.
Cztery miesiące minęły a mój punkt widzenia nie przestaje mnie zaskakiwać i zachwycać.
czwartek, 21 maja 2015
"Jak bardzo"
Szczekanie psów
alarm na wojnę
i dzwon na przymierze
wycie karetek
stukot kół na torach
i gwizdek i poranna musztra
budzik o świcie
erupcje wulkanu
burze na Słońcu
i ptaki na wiosnę
piski klarnetu
kamień przez okno
spojrzenie
pusta kartka lub pełna po margines
kot w nogach łóżka
Twoje dłonie na plecach
nieznajomy w tłumie
i nawet ten uśmiech
obrazy i rzeźby
niczyje
słowo pisane
słowo mówione
słowo śpiewane
słowo przemilczane
nie wyrazi
nie przyrówna
nie zagłuszy
jak bardzo ________ siebie.
I jak bardzo się siebie _________.
_____________________________________________________________________
Czasem jestem zbyt pomazaną kartką.
Gdybym tylko miała drugą- wszystko co ważne ładnie bym przepisała, a tamta? Tamta niech spłonie.
alarm na wojnę
i dzwon na przymierze
wycie karetek
stukot kół na torach
i gwizdek i poranna musztra
budzik o świcie
erupcje wulkanu
burze na Słońcu
i ptaki na wiosnę
piski klarnetu
kamień przez okno
spojrzenie
pusta kartka lub pełna po margines
kot w nogach łóżka
Twoje dłonie na plecach
nieznajomy w tłumie
i nawet ten uśmiech
obrazy i rzeźby
niczyje
słowo pisane
słowo mówione
słowo śpiewane
słowo przemilczane
nie wyrazi
nie przyrówna
nie zagłuszy
jak bardzo ________ siebie.
I jak bardzo się siebie _________.
_____________________________________________________________________
Czasem jestem zbyt pomazaną kartką.
Gdybym tylko miała drugą- wszystko co ważne ładnie bym przepisała, a tamta? Tamta niech spłonie.
piątek, 8 maja 2015
piątek ósmy maja dwa tysiące i piętnaście dwudziesta druga trzydzieści
Szarpiesz struny
A one tańczą
A ja oddycham
Jak nam zagrasz
Szarpiesz struny
Sprytem górnych kończyn
A mnie sercem
Na koniec świata
W niebo piekło
W K _ _ _ _ _* na zawsze
Pójdę wszędzie
Z Tobą jak mi zagrasz
Nie-flecisto z wcale-nie-Hameln
I wcale się nie boję
Idę dobrowolnie
_________________
* gdziekolwiek, nasze miasto
czwartek, 7 maja 2015
"Oczy"
Ubrana w liche listki
Krzewu wstydu i strachu
Który dawno już przysechł w naszym ogrodzie
Stoję przed Tobą
Pozwalam zsunąć z ramion
Tę zieloną sukienkę
Obnażyć moje słowa, obietnice, fobie, nocy sny
Otocz mnie ramionami
Powiedz: jesteś problemem do rozsupłania
Jak liściane niteczki
Jestem zupełnie naga
gdy patrzysz mi w oczy
zielone a wcale jak listki
sobota, 18 kwietnia 2015
Wenus z Urbino- Tycjan, 1538r.
Wyciągnęłam się w wygodnej pozycji na leżance. Zgoda, przyznaję, nie tyle wygodnej co korzystnej. Chciałam, by malarz uchwycił wszystkie moje wdzięki. Tak, by mój ukochany pragnął mnie za każdym razem, gdy spojrzy na płótno. Płótno to miało zawisnąć w prywatnej sypialni samego księcia Urbino. Guidobald della Rovere. Ach, przyjemnie było być jego kochanką. Pierwszą kobietą przed wszystkimi innymi. Co prawda miał żonę, ale cóż z tego skoro byłam dla niego tysiąckroć atrakcyjniejsza. Znudzona obserwowaniem żmudnej pracy artysty, przeniosłam wzrok nieco w lewo i zaczęłam przyglądać się ulubieńcowi Giudobalda- małemu piesku. Był na dworze zaledwie miesiąc ale nie sposób było rozpoznać w nim ten sam kłębek sierści co pierwszego dnia jego pobytu, gdy jakiś chłopiec przyniósł go księżnej w koszyczku. Księżna, najwyraźniej z obawy o słaby wizerunek na tle przeuroczego zwierzątka oddała podarunek księciu. Książę natomiast zarządził iż mam sprawować opiekę nad jego nowym pupilkiem. Zagwizdałam i po chwili przyjaźnie dyszące ciałko ułożyło się u moich stóp.
Malarz nie wydawał się zachwycony dodatkowym elementem kompozycji. W tym samym momencie do sali wszedł Guidobald. Odgarnęłam włosy z szyi głośno pobrzękując bransoletką na prawym przegubie. Dostałam ją od niego i w zasadzie była to jedyna rzecz, jaką miałam na sobie. Chciał mieć mój akt, ale ja za nic nie chciałam zostać uwieczniona jako przygodna faworytka. Dlatego też założyłam jego dowód miłości. Ilekroć godna pożałowania Eleanore spojrzy na płótno w jego prywatnych pokojach tylekroć uchyli przede mną czoła. Przecież wszyscy wiedzą, w całym Urbino, że wyszła za księcia dla jego złota. A ja go kocham. I on mnie kocha. I niedługo będę władać nim na tyle, by mimo wszystko usunąć tę kobietę z jego życia.
Na dźwięk bransoletki zaiskrzyły mu się oczy. Cudowny widok. Chciałam poderwać się i przylgnąć do niego, ale malarz był gotów syczeć na mnie i w obecności samego księcia della Rovere.
- Kochany, twój gość o złotych dłoniach i bystrym wzroku ze wspaniałego Pieve di Cadore gotów się na mnie dąsać za pupilka. A ja myślę, że chciałbyś mieć go na tym obrazie...
- Moja droga, koniecznie! Tiziano Vecelli niemal kończy obraz, więc myślę, że zaraz byłabyś wolna i będziesz mogła odpocząć ze mną w mych pokojach ale brakuje mi czegoś w tym wspaniałym dziele. Jesteś piękna niczym "Wenus narodzona z piany", ale nie ma dla ciebie nawet drobnego bukietu. Zaraz poślę po róże, bo grzechem by było nie podkreślić ich kolorem twoich rumieńców.
Jestem wręcz pewna, że podkreślać ich już nie trzeba było. Tak miły komplement- ach, pewna jestem, Eleanore nigdy milszego nie słyszała.
- Ach, jesteś naprawdę okropnym człowiekiem- roześmiała się pobłażliwie moja małżonka a ja przycisnąłem usta do jej skroni.
- Najdroższa, zauważ, cała ta obłuda to zaledwie twój pomysł.- odpowiedziałem.
- Szkoda mi teraz tej biednej dziewczyny. Rozkochałeś ją w sobie jak mnie przed laty, ta cała bransoletka, obraz, czułe słowa... Jej serce oszalało na długie lata... Sumienie cię nie pogryzie?
- Ależ to nie moja wina, że córki wysokich urzędników wciąż są trute przez rodziców bajeczkami. Jestem pewny, że co wieczór słyszała jak to książę na balu wybierze właśnie ją, bla bla bla.
- Czy to ważne? Dziewczyna będzie na każde twoje skinienie. Gdy już będziesz na tronie pokocha cię jeszcze goręcej i jeszcze więcej korzyści nam z tego przyniesie. Wenus z piany, Wenus z Urbino.- Eleanore zaśmiała się ponownie.- Odrobina romansu i młoda duszyczka traci zmysły, odwdzięcz się jej kochany, za nasz sukces. Przyzwalam.- śmiała się dalej.
- Czemu, wy kobiety, jesteście takie naiwne?
- My? Czy ja również?- szybkie spojrzenie wystarczyło by stwierdzić, że wzięła moje słowa za żart. Cóż.
Skądże najdroższa, skądże.
___________________________________
Tego tu jeszcze nie było. Pisania pod obraz. Przyjrzyjcie się Wenus z Urbino. Ona tak beztrosko pozuje, a za nią równie beztroska na jej obecność Eleanore pogania służącą.
Tyle, że to Eleanore jest tu naiwnie beztroska. A Wenus nosi wygraną w spojrzeniu.
Kwestia czasu, humoru i zachcianek szanownego księcia Guidobalda della Rovere'a.
Malarz nie wydawał się zachwycony dodatkowym elementem kompozycji. W tym samym momencie do sali wszedł Guidobald. Odgarnęłam włosy z szyi głośno pobrzękując bransoletką na prawym przegubie. Dostałam ją od niego i w zasadzie była to jedyna rzecz, jaką miałam na sobie. Chciał mieć mój akt, ale ja za nic nie chciałam zostać uwieczniona jako przygodna faworytka. Dlatego też założyłam jego dowód miłości. Ilekroć godna pożałowania Eleanore spojrzy na płótno w jego prywatnych pokojach tylekroć uchyli przede mną czoła. Przecież wszyscy wiedzą, w całym Urbino, że wyszła za księcia dla jego złota. A ja go kocham. I on mnie kocha. I niedługo będę władać nim na tyle, by mimo wszystko usunąć tę kobietę z jego życia.
Na dźwięk bransoletki zaiskrzyły mu się oczy. Cudowny widok. Chciałam poderwać się i przylgnąć do niego, ale malarz był gotów syczeć na mnie i w obecności samego księcia della Rovere.
- Kochany, twój gość o złotych dłoniach i bystrym wzroku ze wspaniałego Pieve di Cadore gotów się na mnie dąsać za pupilka. A ja myślę, że chciałbyś mieć go na tym obrazie...
- Moja droga, koniecznie! Tiziano Vecelli niemal kończy obraz, więc myślę, że zaraz byłabyś wolna i będziesz mogła odpocząć ze mną w mych pokojach ale brakuje mi czegoś w tym wspaniałym dziele. Jesteś piękna niczym "Wenus narodzona z piany", ale nie ma dla ciebie nawet drobnego bukietu. Zaraz poślę po róże, bo grzechem by było nie podkreślić ich kolorem twoich rumieńców.
Jestem wręcz pewna, że podkreślać ich już nie trzeba było. Tak miły komplement- ach, pewna jestem, Eleanore nigdy milszego nie słyszała.
***
- Ach, jesteś naprawdę okropnym człowiekiem- roześmiała się pobłażliwie moja małżonka a ja przycisnąłem usta do jej skroni.
- Najdroższa, zauważ, cała ta obłuda to zaledwie twój pomysł.- odpowiedziałem.
- Szkoda mi teraz tej biednej dziewczyny. Rozkochałeś ją w sobie jak mnie przed laty, ta cała bransoletka, obraz, czułe słowa... Jej serce oszalało na długie lata... Sumienie cię nie pogryzie?
- Ależ to nie moja wina, że córki wysokich urzędników wciąż są trute przez rodziców bajeczkami. Jestem pewny, że co wieczór słyszała jak to książę na balu wybierze właśnie ją, bla bla bla.
- Czy to ważne? Dziewczyna będzie na każde twoje skinienie. Gdy już będziesz na tronie pokocha cię jeszcze goręcej i jeszcze więcej korzyści nam z tego przyniesie. Wenus z piany, Wenus z Urbino.- Eleanore zaśmiała się ponownie.- Odrobina romansu i młoda duszyczka traci zmysły, odwdzięcz się jej kochany, za nasz sukces. Przyzwalam.- śmiała się dalej.
- Czemu, wy kobiety, jesteście takie naiwne?
- My? Czy ja również?- szybkie spojrzenie wystarczyło by stwierdzić, że wzięła moje słowa za żart. Cóż.
Skądże najdroższa, skądże.
___________________________________
Tego tu jeszcze nie było. Pisania pod obraz. Przyjrzyjcie się Wenus z Urbino. Ona tak beztrosko pozuje, a za nią równie beztroska na jej obecność Eleanore pogania służącą.
Tyle, że to Eleanore jest tu naiwnie beztroska. A Wenus nosi wygraną w spojrzeniu.
Kwestia czasu, humoru i zachcianek szanownego księcia Guidobalda della Rovere'a.
środa, 8 kwietnia 2015
"nic się nie stało"
Oczekujemy słów
które coś zmienią
dookoła
nie w nas
Nie dotykaj mnie swoją duszą
Nie chcę Twoich wyznań
ciężarów na moje płucach
Mówisz
chodźmy na kawę
porozmawiamy
przytakuję z ochotą
i strachem z tyłu głowy
a potem śmieję się i wiruję
błyszczę spojrzeniem i rumieńcem
zwodzę kręcę
Nie, nic się nie stało Kochany
Kochany opowiedz jak się na mnie
poznałeś
jeszcze raz
Kocham Cię, że aż strach
nocami rozmawiamy serio
w snach
tylko tam nie czuję jak ciąży
mi głowa
na niczyje ramię
życie toczy się kołem
a ja tkwię
poniedziałek, 30 marca 2015
"Łza Czartoryska"
Popatrz
jakie ładne mam dziś oczy
przemyte obficie łzami
Popatrz
na Twoje wspomnienie
rumieńce wpełzły mi
i w oczodoły i przyzdobiły powieki
Taka się dziś wystroję
a usta jeszcze nie Tobą
ale czerwone, miękkie i rozchylone
zroszone łzą,
a kosmyki nie Tobą tylko łzą
w nieład
Głowa mi ciąży od tych przygotowań
ale tylko tyle na ile
na Twoje bezpieczne ramię
Żyję w zgodzie z naturą
nie chowam swej urody
stoję przed Tobą jakby naga
Ale wciąż otulona łzą
/Łza Czartoryska/
niedziela, 15 marca 2015
"prawdziwa pierwsza"
Miłość, która do mnie należy
To strach
Jest niezaprzeczalnie moja
Chroni ją nietykalność jak
Łzy pod powiekami
Nie scałujesz ich póki nie zechcą
Wyjść do Ciebie z podniesionymi rękami
Miłość, która skończy się jak
Każda inna
oczekiwanie
Czy będę do niej tęsknić?
Moja prawdziwa pierwsza miłość
To ten strach
Pierwszej się nie zapomina.
Nawet wybaczonej.
____________________________________
Wiecie to zupełnie nie miało być tak. To zupełnie nie miało być o tym. Ale wyszło jak wyszło, jak zawsze, na Twoje.
sobota, 7 marca 2015
"Popiół"
Wypaliłam się do cna
Wypaliłam się do dna
Upycham w usta garściami
popiół
Byle się nie rozsypać
w drobny piach Dobry Boże
Kiedy przestanę się kruszyć
Zostanę płynącą rzeką
Chciałabym wtedy dudnić
Więc czy popiół ocali moje serce?
Chciałabym nasycać pola
każdego Twojego dnia i myśli
Nadawać się choćby do tego.
____________
Chyba faktycznie potrzebny mi jakiś słoiczek na to wszystko.
____________
Chyba faktycznie potrzebny mi jakiś słoiczek na to wszystko.
niedziela, 15 lutego 2015
Na wyciągnięcie rzęs
Nie chcę dużo chcieć
ale pocałuj mnie
tutaj
bo oszaleję
Nie chcę dużo chcieć
Bo przecież wszystko co mi trzeba
To mam
to Ty
Ale chcę za dużo
i tylko dla siebie
aż miękkich nóg
aż Ciebie na wyciągnięcie
moich rzęs
______________________________________________________
Równiutki rok.
Piękny.
czwartek, 5 lutego 2015
Julii żałobne zmysłów pomieszanie
Słyszysz? Nie słyszy.
Czujesz? Nie czuje.
Nie wierzę.
Powiedz! Nie odpowiada.
Chodź ze mną. Nie idzie.
Nie chcę wierzyć.
Milczysz? Milczy.
Mądre słowo srebrem
a milczenie złotem.
Co mi po twym złocie?!
Serce mi ofiarowywałeś...?
Ogrzej mnie. Lecz on zimny.
Tchnij we mnie swym słodkim oddechem.
Przenika mnie pustym oczu błękitem i ziębi.
Kim żeś był truposzu, kamieniem
Czy serca mojego kochaniem- Romeem?
Czy Śmierć Cię mi odmieniła
Czy żywa ja nic Ci warta?
Nie idziesz?
Więc ja idę.
Na nasze spotkanie,
Zapłacę za twe serce
Moją ostatnią łzą.
Będę duszą w twych dłoniach jako dyjament,
kamieniu ach kamieniu
zastygły, żałosny,
I ja taka.
"Julii żałobne zmysłów pomieszanie"
__________________________________________
Trochę śmieć a trochę lubię, a najbardziej to że nijak się mnie samej nie tyczy.
sobota, 24 stycznia 2015
"Petersburgowe wojaże pociągiem"
Pojedźmy właśnie tam
gdzie nigdy nie postawiłam nogi
a bogactwa tego miejsca przelewały
się w moich uszach latami
Pojedźmy właśnie tam
skąd nigdy już nie wrócę
więc powiedz mi tu wszystko
co ma pozostać i wszystko to
co z chęcią ze sobą spakuję
Słynne miasto orłów jakże puste
czeka na nas
Tak jak ja czekam na Ciebie każdej
nocy i poranka
Śpij z głową na moich kolanach
Zaśpiewam kołysankę do rytmu
do stukotu do pociągu
poczuj się ciepło
poczuj się moim oddechem
poczuj się moim tętnem
we mnie płyń
"Petersburgowe wojaże pociągiem"
____________________________
To jest takie stare, że już zapomniałam jak się czułam gdy o tym wszystkim marzyłam.
Teraz już nie marzę, teraz wspominam.
1312
1701
Subskrybuj:
Posty (Atom)